12/08/2014

Na dobry sen... - test nawilżacza powietrza Beaba

Nasza pierwsza córka przyszła na świat wiosną, druga - jesienią.
Z każdym tygodniem obserwuję, jak duże znaczenie w przygotowywaniu wyprawki ma pora roku, w jakiej pojawia się dziecko.
Latem, kiedy Helenka była malutka lubiliśmy spać przy uchylonym oknie. Świeże powietrze dobrze robiło nam wszystkim, a Helenki nie nękały żadne infekcje.
Pierwsze miesiące Elizy przypadają natomiast na jesień i zimę - co w naszym klimacie oznacza pełnię sezonu grzewczego... O uchylonym oknie możemy zapomnieć, a centralne ogrzewanie - mimo wietrzenia pomieszczeń - funduje nam nieprzyjemne, zduszone powietrze i osłabia naszą odporność.
Ale znalazłam sposób, żebyśmy nie musieli budzić się z nieprzyjemnym uczuciem suchości w ustach - nawilżacz powietrza.
Tu z nieba nam spadła Beaba ze swoim ultradźwiękowym cudeńkiem - cichutkim, bardzo wydajnym i energooszczędnym.



Utrzymywanie wilgotności powietrza na poziomie 40-60% jest zalecane przez lekarzy, a centralne ogrzewanie znacznie go obniża.
Spanie w pomieszczeniu, w którym powietrze jest odpowiednio wilgotne nieporównywalnie poprawia komfort naszego snu. Różnicę czuje się od razu.
Nawilżacz pracuje bardzo cicho, dzięki czemu może być włączony przez całą noc. Tym bardziej, że pojemnik na wodę jest naprawdę spory (2,5 l), który pozwala mu na pracę do 9h! 
Jego ogromną zaletą jest funkcja automatycznego wyłączania, gdy zabraknie wody.
Obsługa nawilżacza jest dziecinnie prosta. Ilość wydzielanej pary możemy regulować w zależności od potrzeby.
Bardzo lubię jego uchwyt do przenoszenia - niby drobiazg, ale bardzo ułatwia życie :)
Podobnie jak i inne produkty Beaba nawilżacz świetnie wygląda i idealnie dopasowuje się do wystroju naszego pomieszczenia.
Nawilżacz jest u nas od kilku tygodni i zdążyliśmy się do niego tak przyzwyczaić, że trudno byłoby sobie teraz wyobrazić spanie zimą bez niego.
Na razie się nim "dzielimy" korzystając z niego zarówno w naszej sypialni, gdzie stoi kołyska naszego maleństwa, jak i w pokoiku naszej starszej córeczki.
W końcu uwolniłam się od porannego bólu gardła i nieprzyjemnej chrypki, a dobrze nawilżone śluzówki pomagają nam w walce z infekcjami :)







Nawilżacz Beaba  można kupić m.in. TU/TU.

8 komentarzy:

  1. Fajny taki nawilżacz :)

    Zapraszam do wspólnej obserwacji,
    rzetelne-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda ciekawie :) musiałabym się nad nim zastanowić bo u nas kaloryfery zakręcone a duchota straszna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Spadłaś mi z nieba! To jest coś czego szukam! :)
    Nasz synek ma ustawiczny problem ze śluzówkami, pediatra twierdzi, że to od suchego powietrza.

    OdpowiedzUsuń
  4. nawilżacz to nasze must have w sezonie grzewczym, my mamy akurat Zelmera taką niebiesko białą kostkę- wygląda całkiem ładnie i nowocześnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, jak powietrze jest za suche to świetna opcja. Kiedyś gdy mieszkałam w mieszkaniu tez musiałam używać nawilżacza. Teraz, w obecnym miejscu zamieszkania, jest mi zbędny :) wystarczy odpowiednia temperatura grzania i wietrzenie :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Maluszkowe inspiracje , Blogger