5/16/2018

Nauka przez zabawę, czyli gry edukacyjne Kapitan Nauka dla dzieci 5+ i KONKURS dla was

Dzień Dziecka tuż tuż, więc podrzucam wam trzy pomysły na prezent dla dziecka w wieku 5+ . To gry edukacyjne Kapitan Nauka, które objęłam patronatem medialnym. Gry, które przede wszystkim bawią, a przy okazji uczą nowych rzeczy i ćwiczą różne umiejętności. A do tego są w bardzo atrakcyjnej cenie - wszystkie kupicie za ok. 25 zł!
Koniecznie przeczytajcie wpis do końca, bo tam czeka na was konkurs, w którym możecie wygrać prezentowane dziś gry :)



Gry od "Kapitana Nauki" są dość charakterystyczne, bo zwykle w jednym pudełku mamy ... kilkanaście różnych gier. No może nie do końca gier, ale wariantów rozgrywek już tak. Skłamałabym, gdybym pisała, że każdy z tych wariantów nam się podoba, bo tak nie jest. Ale mamy tę możliwość, żeby wybrać ten jeden ulubiony (bądź kilka) i właśnie w ten sposób grać. 

Wcześniej graliśmy w "Gotowanie" i "Zakupy", tam także po kilku rozgrywkach wypracowaliśmy sobie nasz ulubiony, niezawodny wariant. 

Niedawno w ofercie wydawnictwa pojawiły się 3 nowe gry: Polska, Zegar i Zwierzaki-Bystrzaki. Każda z tych gier ma zupełnie inną tematykę i dotyczy innego obszaru dziecięcych zainteresowań. Pamiętajcie, że to gry edukacyjna, więc nie będę skupiać się na mechanice, stopniu losowości czy strategii, jak w większości recenzowanych planszówek. To gry, które przy okazji zabawy przekazują dzieciom wiedzę i ćwiczą jakąś konkretną umiejętność (spostrzegawczość i refleks w przypadku gry "Zwierzaki-Bystrzaki").

Polska. Gra edukacyjna dla dzieci 5+ / Kapitan Nauka


Zacznę od tytułu, który doskonale wpasowuje się w wakacyjny klimat i planowanie rodzinnego urlopu. To gra, która uczy dzieci geografii i wiedzy o Polsce, bo mamy tu aż 30 kart z ciekawostkami (w sumie jest ich aż 90!). To również doskonałe ćwiczenie spostrzegawczości i pamięci, bo te umiejętności bardzo się tu przydadzą. 



W pudełku znajdziemy planszę, plakat (który jest pewnego rodzaju "ściągą" podczas rozgrywki), 45 kart, pionki i kostka, a także instrukcja z opisanymi wariantami zabaw.

Większość rozgrywek trwa ok. pół godziny, choć początkowo pewnie nieco dłużej. Można grać w wersję najbardziej klasyczną, jaką jest zmierzanie od startu do mety, przesuwając się o tyle oczek, ile wskazuje kostka, od czasu do czasu sięgając po karty i odpowiadając na pytania. 
Są również warianty z plakatem, które dodatkowo uatrakcyjniają przebieg rozgrywki. 

Sam plakat jest bardzo fajny, bo nie ma nadmiaru informacji. Gdyby był zbyt przeładowany, trudno byłoby na nim znaleźć konkretne dane. Mamy tu zaznaczone ciekawe miejsca w naszym kraju, ważne rzeki, główne miasta, sąsiadujące z Polską kraje i ich flagi. Dodatkowo są tu grafiki, które ułatwiają identyfikację miejsc i ich zapamiętanie. 

Plansza wykonana jest z grubego, lakierowanego kartonu, nie mam obaw o jej trwałość.

Pytania na kartach są zróżnicowane i wcale nie takie proste. Wymagają naprawdę szczegółowej wiedzy na temat różnych miejsc w naszym kraju, na przykład ile jest figur dinozaurów w Bałtowskim Parku :) Ponieważ jest to test zamknięty i zawsze mamy 3 możliwości, możemy "strzelać" - a nuż się uda :) Przy okazji takiego trafiania i tak co nieco zostanie nam w głowie. 

Jeśli chodzi o regrywalność, to oczywiście mamy tu pewną liczbę zadań, która prędzej czy później się wyczerpie. Nie prędko uda się zapamiętać rozwiązania wszystkich zadań, a jeśli nawet - to chyba dobrze, bo oznacza to, że gra edukacyjna dobrze spełniła swoją dydaktyczną rolę :)









Zegar. Gra edukacyjna dla dzieci 5+ / Kapitan Nauka


Bardzo lubimy tę grę. Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że nasza 6-latka właśnie przerabia podstawy zegara w przedszkolu i gra naprawdę nam pomogła opanować kilka szczegółów. Jest tu tyle różnych elementów i taka ciekawa kolorystyka, że lubię je wykorzystywać nawet do innych aktywności z zegarem w roli głównej. 
W pudełku czeka na nas dwustronny zegar ze wskazówkami, 4 dwustronne plansze (z obrazkami po jednej i tarczami zegarów po drugiej stronie), 36 żetonów z zegarami w 3 różnych kolorach oraz instrukcja. 


Rozgrywki trwają około kwadransa i w grę może grać nawet jedna osoba (będzie tu jednak potrzebny rodzic, żeby prowadzić rozgrywkę). W instrukcji opisano 12 wariantów zabaw o różnym poziomie trudności, ale jak wspomniałam na początku, zapewne wybierzecie z nich 2-3 ulubione i to w nie będziecie grać. 
Możecie również wymyślać własne sposoby na wykorzystanie elementów gry - na pewno przyjdzie wam do głowy niejeden. Z przedszkolakami początkowo można bawić się np. w odtworzenie na zegarze z ruchomymi wskazówkami godziny pokazanej na żetonie. Potem stopniowo zadawać coraz trudniejsze zadania.

Gra bardzo dobrze objaśnia dzieciom pojęcia pór dnia, oswaja z pojęciem czasu, zegarem, wskazówkami, godzinami, minutami i sekundami. Można korzystać z tekturowego zegara zadając dziecku zagadki typu: która godzina? Można również bardziej skupić się na rytmie dnia i planszach. 

Muszę też wspomnieć o fantastycznej stronie graficznej gry - prawdziwy majstersztyk!








Zwierzaki - Bystrzaki. Gra edukacyjna dla dzieci 5+ / Kapitan Nauka


To zabawa na spostrzegawczość nawet dla młodszych dzieci. Gramy w nią z 3,5-letnią córką i bez problemu daje radę.
Instrukcja podpowiada 11 różnych wariantów gier, ale my gramy w nią wg. własnych zasad, które przyjęły się u nas najlepiej.


Jeśli chodzi o elementy, to mam tu trochę zastrzeżenia do jakości planszy, bo nie jest kartonowa, jak to zwykle bywa (plansza jest zwykle najmocniej eksploatowana w grze i powinna być trwała), lecz wykonana z grubszego papieru. Owa plansza to bardzo ciekawy pod względem graficznym las tropikalny, w którym kryją się różne zwierzęta - nie tyle różne pod względem gatunkowym, ile  różniące się ubarwieniem. Z gatunków mamy tu motyle, kameleony, ryby i węże. 
Poza planszą są jeszcze karty i żetony. Nasza autorska wersja gry to szybka gra na spostrzegawczość - korzystamy z kart i planszy. Gracze kolejno odsłaniają kartę i ścigają się, kto pierwszy znajdzie przedstawione na niej zwierze na planszy. Gra się błyskawicznie - ten, kto pierwszy wskaże palcem miejsce na planszy z odpowiednim zwierzakiem - zgarnia kartę. Jeśli się pomylimy - tracimy kartę ze swoich zasobów. Niektóre wzorki są do siebie łudząco podobne, więc o pomyłkę nie trudno. Przyznam wam, że w tej grze przegrywam z 6-latką :)




Najmłodsze maluszki mogą spróbować ułożyć żetony w odpowiednich miejscach na planszy - niczym w loteryjce. Ogólnie możliwości jest tu sporo - nawet memory czy gra w wojnę. 





Wszystkie gry edukacyjne Kapitana Nauki znajdziecie tu -> KAPITAN NAUKA

Jeśli chcecie zdobyć własny egzemplarz którejś z tych gier, napiszcie w komentarzu na blogu:

JAKIE TRZY RZECZY WZIĘLIBYŚCIE ZE SOBĄ NA TYGODNIOWY POBYT NA BEZLUDNEJ WYSPIE? Oczywiście mile widziane krótkie uzasadnienie swojego wyboru :)

Napiszcie też, którą z gier (z dzisiejszego wpisu) chcecie wygrać. 

Bawimy się do 20.05, w ciągu 3 dni od zakończenia konkursu wybiorę najciekawsze odpowiedzi i nagrodzę je grą.

---
Proszę was jeszcze o kilka dni cierpliwości (do 28.05), w tym czasie na pewno uda mi się wyłonić zwycięzców :)

---

Wybór zwycięzców zawsze jest trudny. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi!
Tym razem szczęście uśmiechnęło się do:
A. Jankowska - gra Polska
Dariusz Jurkiewicz - gra Zwierzaki bystrzaki
Urszula Brykała - gra Zegar

Wyroznienia, gry Gotowanie i Zakupy (do wyboru):
Magda Radczak
Agnieszka Osieczko-Walat

28 komentarzy:

  1. Na bezludną wyspę... Zabrałabym chusteczki nawilżane, kocyk i pieluchy. I pojechałabym tylko pod warunkiem że moje maluchy byłyby ze mną ;) Cóż, jestem mamą.

    A podobają nam się gry o Polsce i o zegarach. Chętnie byśmy którąś z nich wypróbowali.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez namysłu - trzy rzeczy na bezludną wyspę i tygodniowy tam pobyt to:
    - książka i to nie o wychowywaniu i emocjach dziecka, ale jakaś taka moja, coś z fantasy :)
    - ulubiona poduszka - o paaaaanie, jak ja bym tam spała bez dzieci ;)
    - czekolada, dużo czekolady, którą mogłabym zjeść bez dzielenia się :)


    Wiem. Banały. Jestem matką 😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałam dodać - grę zegary bym wybrała, niedługo bardzo się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na bezludną wyspę zabralabym : zegarek żeby wiedzieć ile mam jeszcze czasu wolnego
    -kartkę i długopis żeby zrobić mapkę wyspy oraz żeby stworzyć pamiętnik z tych cudownych samotnych chwil na wyspie 😁 Kasia W. Wybieram grę o Polsce 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkąd córka skończyła 2 lata jeździmy razem pod namiot, więc mam pewną wprawę - może nie jest bezludnie, ale równie surwiwalowo. Zabralabym:
    - hamak - taki mój symbol wakacji, na który czekam cały rok mieszkając w bloku. Do tego jaki praktyczny - posłuży za łóżko, krzesło, kanapę i huśtawkę.
    - zamrażarkę pełną lodów - bo wakacje bez lodów uważam za niezaliczone,
    - kurtkę przeciwdeszczową - z rozsądku.

    Poproszę o gre "Zegar"
    Mój e-mail: kasia.scarlet@wp.pl

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli mogłabym jechać sama to książki, filmy i masę jedzenia ❤️ Ale znając życie ktoś by mi się przyczepił do nogi i w takim wypadku wzięłabym resztę rodziny, planszówki i jedzenie 😁 . Dzieci zajęłyby się odkrywaniem nowego terenu, a dorośli mogliby grać w planszowki ;-) no wiadomo, jakaś gra dla dzieci tez by się znalazła 😉. Gra zwierzaki bystrzaku. Karolina Kosek 😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabralabym: kocyk,żeby mieć na czym siedzieć/leżeć lub się nim przykryć, pluszowa myszkę miki,żeby mieć z kim pogadać i grę zwierzaki-bystrzaki,żeby ćwiczyć umysł i wiedzieć jakie zwierzęta mogą się czaic na wyspie :-) pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na bezludną wyspę zabrałabym:
    Słomkę bo będę "... mleko pić z kokosa co rośnie koło nosa..." , korkociąg bo idealnie nadaje sie do otwierania kokosów i otulacz bambusowy bo jestem zmarzluch. A kiedy już wrócę z tej "tygodniowej rozpusty" to chętnie zagram z córeczką w grę o Polsce. Agnieszka Bulanda-Kubik

    OdpowiedzUsuń
  9. Na bezludną wyspę mogę się wybrać na 2 godziny,
    wtedy zostawię w domu członków rodziny.
    Jeśli na dłużej - to jednego mam w pakiecie
    co 2 godziny na mleko- same rozumiecie.
    Przeniosłabym się na kilkugodzinne wakacje
    no może bardziej na ich imitację :)
    1. Wzięłabym hamak i na nim poleżała,
    słuchając śpiewu ptaków bym w nim odpoczywała .
    2. Lakier do paznokci też bym spakowała
    i na tej wyspie trochę o siebie zadbała.
    3. Butelkę wina,
    bo jego smak tylko mi się przypomina.

    Po 2 godzinach wrócę do rzeczywistości
    i w grze planszowej Zegar wyrzucę kości :)

    Magda Radczak

    OdpowiedzUsuń
  10. Na tygodniowy pobyt na bezludnej wyspie zabrałabym ze sobą leżak. Dlaczego? Leżąc na ciepłym piasku można się znakomicie relaksować czy opalać, to fakt, ale wówczas widać jedynie błękit nieba :) A żeby patrzeć w bezchmurne niebo wystarcza mi kawałek kocyka na własnym podwórku :P Na leżaku mogłabym zażywać kąpieli słonecznych, ciesząc jednocześnie oczy urokami wyspy i otaczającym ją lazurem wody. Spakowałabym też książkę, albo nie! najlepiej e-boooka (z ogromnym akumulatorkiem) :) Oczywiście nic nie zastąpi zapachu książki, ale ten wybór to takie trochę "cwaniactwo" z mojej strony, bo skoro mogę zabrać tylko 3 rzeczy to cały stos książek nie wchodzi w grę. Za sprawą czytnika miałabym ze sobą moją małą biblioteczkę i mogłabym nadrobić w końcu czytelnicze zaległości. I tu też kłania się spakowany wcześniej leżaczek, bo zdecydowanie bardziej lubię czytać siedząc. Na leżąco męczą mi się łokcie, a przecież tydzień na bezludnej wyspie ma być błogim czasem szeroko pojętego odpoczynku. A ka koniec "wisienka" na torcie błogości, czyli "sympatyczny" kubek, w którym Mojito nigdy się nie kończy :D

    Chciałabym wygrać Zegar, bo dokąd nie nauczę córki pór dnia i godzin próżno szukać choć namiastki 'bezludnej wyspy'. Bez "Zegara" tylko ja wiem co znaczy 'pora spać' i 'za 5 minut widzę Cię w łóżku' :P
    Może leżak wieczorem w salonie czy drink, który uśpi mnie nim sięgnę po książkę, to zbytnia ekstrawagancja, ale choć kilka stron DOROSŁEJ książki przeczytanej w 'świętym spokoju' byłoby dla mnie niemal jak relaks na bezludnej wyspie :D

    u.brykala@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. NA BEZLUDNA WYSPĘ ZABRAŁABYM KSIĄŻKI, OKULARY PRZECIWSŁONECZNE, ORAZ KAPELUSZE WSZYSTKO W LICZBIE MNOGIEJ BO PRZYPUSZCZAM, IŻ ROZPAKOWUJĄC WALIZKĘ BYŁYBY W NIEJ MOJE DWIE CÓRKI I MĄŻ:)TAK WIĘC RAZEM MOGLIBYŚMY GRAĆ W ZWIERZAKI BYSTRZAKI ABY ZAPOZNAĆ SIĘ Z TUBYLCZĄ FAUNĄ, ZEGAREM ODMIERZAĆ CZAS ODPOCZYNKU, A NA KONIEC SPOJRZEĆ NA POLSKĘ I STWIERDZIĆ ZE CO DOBRE SZYBKO SIĘ KOŃCZY ALE NAJLEPIEJ U SIEBIE!!!DOROTA

    OdpowiedzUsuń
  12. Na bezludną wyspę zabrała bym notes długopisy i leżak a po co bo zawsze marzyłam, żeby spisać opowieści które w głowie mi się platają a może po powrocie udało by mi się spełnić marzenie i wydać książkę 😉😍

    OdpowiedzUsuń
  13. Na bezludną wyspę zabrałabym:
    Niezbędnik prawdziwego podróżnika
    To ja się zgłaszam na ochotnika!
    Zaraz trzy najważniejsze rzeczy przedstawię
    Najpierw jednak je w głowie rozważę

    I tak najważniejsze to dobre towarzystwo
    By podróż to nie była niewolnictwo!
    Lecz panowała radość i dobra zabawa!
    A nie ciszy w całym pobycie obawa

    Drugie to przecież pozytywne nastawienie!
    By widoczne było dobrej energii od nas lśnienie
    Wtedy może nawet niedopisywać nam pogoda
    I podczas wypraw nie przeszkodzi żadna słota!

    Trzecie to zabrać ze sobą szczoteczkę!
    By ząbki umyć choć chwileczkę!
    Bo mama wpoiła, że mycie ząbków rzecz ważna!
    A ja przecież jestem bardzo rozważna;)
    A tak poważnie to trzeci na liście aparat jest!
    Bo wspomnień musi być dowód dla potomnych kady to wie;)
    Miło za jakiś czas sobie przypomnieć i popatrzeć;)
    Jakim to człowiek był niezłym i wielkim wariatem;)

    To moja lista 3 rzeczy, które w wyprawie są najważniejsze;) Bez nich nie ma dobrej wyprawy i człowiek nie będzie chciał wspominać;) A pomimo, ze to bezludna wyspa zawsze w towarzystwie lepiej, tym bardziej, że jestem wielką gadułą;)
    Izabela Borusińska

    OdpowiedzUsuń
  14. Niezbędnik prawdziwego podróżnika
    To ja się zgłaszam na ochotnika!
    Zaraz trzy najważniejsze rzeczy przedstawię
    Najpierw jednak je w głowie rozważę

    I tak najważniejsze to dobre towarzystwo
    By podróż to nie była niewolnictwo!
    Lecz panowała radość i dobra zabawa!
    A nie ciszy w całym pobycie obawa

    Drugie to przecież pozytywne nastawienie!
    By widoczne było dobrej energii od nas lśnienie
    Wtedy może nawet niedopisywać nam pogoda
    I podczas wypraw nie przeszkodzi żadna słota!

    Trzecie to zabrać ze sobą szczoteczkę!
    By ząbki umyć choć chwileczkę!
    Bo mama wpoiła, że mycie ząbków rzecz ważna!
    A ja przecież jestem bardzo rozważna;)
    A tak poważnie to trzeci na liście aparat jest!
    Bo wspomnień musi być dowód dla potomnych kady to wie;)
    Miło za jakiś czas sobie przypomnieć i popatrzeć;)
    Jakim to człowiek był niezłym i wielkim wariatem;)

    To moja lista 3 rzeczy, które w wyprawie są najważniejsze;) Bez nich nie ma dobrej wyprawy i człowiek nie będzie chciał wspominać;) pomimo, że to bezludna wyspa w towarzystwie zawsze lepiej. Tymbardziej, że jestem urodzoną gadułą
    Wybieramy grę ZEGAR. Samej mi było ciężko bardzo się nauczyć godzin i opanować to. Z gadżetami zawsze lepiej. A z Kapitanem Nauką to już będzie prościzna;)
    Izabela Borusińska

    OdpowiedzUsuń
  15. Cały ydzień? Oj, moje dzieciaczki z pewnością bardzo by za mną tęskniły... A raczej za kolejką elektryczną, zestawem małego majsterkowicza i zdalnie sterowanym autkiem policyjnym, bo właśnie te trzy zabawki spakowałbym do worka i popłynął (choćby i wpław) na bezludną wyspę. Byleby wreszcie w spokoju pobawić się tymi cudnymi wynalazkami bez ciągłego: "Tata, daj!", "To moje!", "Teraz ja!" czy "Darek, oddaj dzieciom, natychmiast!"... Ale spokojnie, żeby nie było im przykro, zostawiłbym im "Zwierzaki bystrzaki"- taki ze mnie bystrzak!:) Dariusz Jurkiewicz, fb: Darek Jurek.

    OdpowiedzUsuń
  16. Na bezludną wyspę wzięłabym 1. aparat fotograficzny, aby uwieńczyć wspomnienia i wydrukować wielką fototapetę, aby na zawsze pamięć o pobycie na wyspie pozostają llldzsc, 2. Szczoteczkę do zębów in3. Kocyk, abym mogła leżeć i cieszyć się widokami lub poleżeć po aktywnie pędzonym czasie na wyspie.

    Gram o grę „Zegar”

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeżeli BEZLUDNA wyspa to tylko za karę i pod przymusem. Nie lubię być sama, umarłabym z nudów bez towarzystwa. Więc, gdybym już koniecznie musiała to zabrałabym:
    - piłę ręczna, bo zakładam, że nie będzie dostępu do prądu,
    - wkrętarkę akumulatorową z kompletem wkrętów (jakoś nie lubię używać młotka i gwoździ),
    - porządny sznurek.
    Zbudowałabym tratwę i czym prędzej stamtąd wiała.
    kasas.1@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. A jeżeli chodzi o gre to wybieram Zegar lub Polskę.
    kasas.1@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Na bezludna wyspe zabralabym: 1. Noz, a dobry noz to podstawa,jak to w kuchni zwykla mowic moja mama,zebym moga szybko zbudowac szalas, zlowic jakas rybke i obronic sie przed ewentualnymi piratami😁2. skarpetki bo nawet kiedy cale moje cialo sie poci to stopy sa zimne a bardzo tego nie lubie:p 3.sudoku zebym sie mogla zrelaksowac, troche rozruszac szare komorki, a kiedy ten niesamowity wysilek zwiazany z rozwiazywaniem zagadek zmeczylby mnie straszliwie to oddalabym sie blogiemu lenistwu i podziwiala piekne widoki,pluskajac sie w cieplutkiej,blekitnej wodzie. Gram o gre "Zwierzaki bystrzaki". Mama Dawidka i Mateuszka

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak dobrze, że jest tu mowa tylko o tygodniowym pobycie na bezludnej wyspie. Gdybym miała utknąć tam na dłużej musiałabym zabrać trzy osoby, a nie rzeczy: męża i dwie córki. Ale w tym wypadku tydzień bez nich z pewnością pozwoliłby mi porządnie wypocząć. A zabrałabym ze sobą:
    - namiot z siatką na owady - nie wyobrażam sobie, żeby w nocy jakieś robale mi towarzyszyły, w takim wypadku chyba nie zmrużyłabym oka albo budziła się co chwilę, czyli moja zwykła noc z córeczkami
    - hamak - od dziecka uwielbiałam huśtawki i inne formy bujania się czy kręcenia w kółko, pozostało mi to do dzisiaj, z wielką chęcią spędziłabym kilka dni leżąc na hamaku, lekko wprawionym w ruch
    - wyciskarka do owoców - zakładam, że na bezludnej wyspie będzie ogrom różnorodnych owoców, z których mogłabym robić orzeźwiające soki, które gasiłyby moje pragnienie, a mój organizm wzbogaciłby się o mnóstwo witamin i elementów odżywczych
    Ażeby moja rodzina nie płakała przez tydzień mojej nieobecności podrzuciłabym im przed wyjazdem ciekawą grę planszową, oczywiście od Kapitana Nauki. Najbardziej przypadłyby nam do gustu "Zwierzaki bystrzaki".
    Wiesia Tomaszewska

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja bym zabrała ze sobą podręcznik do nauki hiszpańskiego, zestaw do haftu i dobrą lustrzankę. Dziwne zestawienie, prawda? No cóż, w tych trzech rzeczach ukryte są całe moje marzenia: nauczyć się języka hiszpańskiego, szydełkowania i fotografii. Tak niewiele ma się obecnie czasu dla siebie i na realizację swoich marzeń-taki tydzień pozwoliłby mi spełnić je, chociażby odrobinkę! Chętnie wygrałabym dla moich pociech "Zwierzaki bystrzaki". Izabela J.

    OdpowiedzUsuń
  22. Na bezludną wyspę zabrałabym trzy rzeczy, które oddają moje 3 największe pasje 😀
    1. Żagiel vel prześcieradło, z którego ten żagiel mogłabym sobie zmontować i na własnoręcznie poskręcanej tratwie wokół tejże wyspy trochę "pożeglować"
    2. Szydełko, za sprawą którego z dostępnych na wyspie włókien udziergałabym sobie sama-nie-wiem-co 🙂
    3. Książkę, bo po prostu nie umiem bez nich żyć.
    Z takim ekwipunkiem pobyt na wyspie byłby dla mnie prawdziwym rajem.
    A najbardziej podoba mi się gra "Zegar", bo "tego jeszcze nie było" 😀

    OdpowiedzUsuń
  23. My zabralibyśmy następujące 3 rzeczy: Stare gazety, nożyczki i duży brystol. A czemu zapytacie? by kreatywnie i miło spędzić te dni. Minęłyby nam w mgnieniu oka. Nasza ulubiona kreatywna zabawa z ostatniego czasu to"Bajkowe wycinanki". Wymyśliła je jakiś czas temu córka, która uwielbia kupować gazety dziecięce, typu Świnka Peppa, Rybka MIniMIni, itd. Gdy je już wszystkie pooglądała i nie było co z nimi robić, córka powiedziała "Tato, mamo, a może zrobimy z nich komiks?". Pomyślałam - świetny pomysł, sama zawsze uwielbiałam komiksy. Złapaliśmy za gazety, nożyczki i brystol. Powycinaliśmy postacie z gazet i nałożyliśmy w odpowiedniej kolejności na brystol. Były to rzecz jasna Peppa, George, księżniczki, Barbi, Cindy, Ken, ich samochód, rowery, pociąg, palmy, itd.) i nakleiliśmy na pierwszy fragment i stworzyliśmy pomysł na bajkę komiksową. Za każdym razem pomysł jest oczywiście inny. Wymyślamy historię, np, że bohaterowie jadą dziś na wycieczkę. Na pierwszym obrazku w związku z tym są np. w pociągu, na drugim naklejamy to, co widzą po drodze, czyli drzewa, zamki, domy. Potem na kolejnych naklejamy cel podróży - np. zoo, plac zabaw, plażę lub przedszkole. Potem kolejne obrazki, to ciąg dalszy historii, czyli spotkanie przyjaciół, wspólna z nimi zabawa, itd. Na koniec naklejamy wszystkie uśmiechnięte postacie, aby pokazać jak świetnie się wszyscy bawili oraz to, że bajka ma dobre zakończenie. Za każdym razem historia jest o czym innym, bo przygody są różnej tematyki, np. wizyta w szpitalu, odwiedziny Mikołaja na gwiazdkę, wyjazd nad morze, ale zawsze mamy przy tym mnóstwo zabawy i co najważniejsze zabawa jest bardzo wciągająca i zajmująca, a do tego kreatywna, gdyż córka musi wymyślać historie, dialogi, zakończenie, wybierać postacie. Oboje tą zabawę uwielbiamy i jest ona nie do wyczerpania. Tydzień minąłby raz dwa trzy. :)
    Gramy o grę Polska.
    Anna Twarowska, antwarowska@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Hm...Bezludna Wyspa...i ja sama przez cały tydzień..... Cisza.... totalny bezruch. Marzenie niejednej mamy. Ja spiewał zespół Pod Budą: " Żadne świąteczne sprzątanie plama na stole czy kurz (...)to nie dotyczy mnie już". W pierwszej kolejności odespałaby, 4 lata niewyspania, więc przydałoby się coś mięciutkiego do spania. Podejrzewam, że kamper Barbie ale w wersji ludzkiej nie zmieściłby mi się do torby, więc wystarczyłby mięciutki pontonik. Gdybym jednak bardzo zatęskniła za swymi urwisami, wtedy plum do wody i na pontonie z powrotem domu przed upływem tygodnia ( a to wielce prawdopodobne, bo tęsknie już po jednym dniu rozłąki:P). Zabrałabym masę książkę, by nadrobić zaległości czytelnicze. I tak czytając spiąć i śpiąc czytając w międzyczasie przydałby się scyzoryk taki wielofunkcyjny do przetrwania: obrony, obierania, cięcia gdybym chciała pobawić się w Robinsona i zrobić jednak jakąs chatę wypas na drzewku:) Gramy o Zwierzaki Bystrazaki

    OdpowiedzUsuń
  25. Tydzień na bezludnej wyspie - marzenie <3
    Czego ja bym nie zabrała :D Mistrzyni nadbagażu musi ograniczyć się do 3 rzeczy, serio? No, ale spróbujmy:
    - okulary przeciwsłoneczne, bo falujące morze w promieniach słońca, w które wgapiałabym się godzinami odbija słońce niczym lustro. Nie chciałabym po takich wczasach wyglądać jak babcia z pomarszczonymi, opalonymi kurzymi łapkami wokół oczu od ich marszczenia!
    - krem z filtrem. Uwielbiam kąpiele słoneczne, ale żeby biust i inne moje walory nie przypominały rodzynek trzeba je chronić ;/ Mniej opalone dziś = mniej pomarszczone za 10 czy 20 lat
    - dmuchanego flaminga, bo byłby mi fotelem, leżakiem, towarzyszem i okrętem :D
    3 rzeczy są, a ja mam pomysł na jeszcze co najmniej kilka. Skoro jednak wygrywają w tym konkursie 3 odpowiedzi tzn. że nie lecę sama, a pozostałe 2 osoby będą miały ze sobą coś, czym możemy się powymieniać :D Okularów nie oddam, ale flaminga i kremu użyczę ;]

    Gram o "Zegar", żebym nie spóźniła się na wylot!

    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  26. A. Jankowska20 maja 2018 23:11

    Jak tak myślę i myślę, co mogłabym wziąć na bezludną wyspę to dochodzę do wniosku, że zupełnie nic mi do życia nie potrzeba.�� Nic z rzeczy materialnych, rzecz jasna. Żadnych namiotów-spanie na posłaniu z liści ułożonych na rozgrzanym słońcem piasku byłoby cudownym doświadczeniem. Żadnych telefonów czy aparatów. Nawet ubrań. Bikini zrobiłabym z wydrążonego przepołowionego kokosa a spódniczkę z liści. Jedyna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie życia- (oprócz wody, choć z powodzeniem mogłabym zamienić ją na sok z kokosa) byłaby pasta i szczoteczka do zębów, choć ponoć zwykła pasta z fluorem jest szkodliwa, i gro osób uważa, że najlepiej jest czyścić zęby olejem kokosowym-zakladam, że ów kokos na mojej wyspie znajdzie się a i ze skorupy owego kokosa można zrobić szczoteczkę, ba!nawet nić dentystyczną��. Ale do rzeczy. Żeby być szczęśliwą przez te 7dni na wyspie bezludnej potrzebowałabym jedynie...mojej rodziny od której jestem uzależniona!!! P. S. Mój mąż podpowiada, że krzemień też by się przydał. Ech, Ci mężczyźni...�� pozdrawiamy serdecznie z marzeń na bezludnej wyspie! Podoba nam się BARDZO gra o Polsce. W drugiej kolejności o zegarach. A. Jankowska

    OdpowiedzUsuń
  27. A. Jankowska20 maja 2018 23:13

    Jak tak myślę i myślę, co mogłabym wziąć na bezludną wyspę to dochodzę do wniosku, że zupełnie nic mi do życia nie potrzeba.😊 Nic z rzeczy materialnych, rzecz jasna. Żadnych namiotów-spanie na posłaniu z liści ułożonych na rozgrzanym słońcem piasku byłoby cudownym doświadczeniem. Żadnych telefonów czy aparatów. Nawet ubrań. Bikini zrobiłabym z wydrążonego przepołowionego kokosa a spódniczkę z liści. Jedyna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie życia- (oprócz wody, choć z powodzeniem mogłabym zamienić ją na sok z kokosa) byłaby pasta i szczoteczka do zębów, choć ponoć zwykła pasta z fluorem jest szkodliwa, i gro osób uważa, że najlepiej jest czyścić zęby olejem kokosowym-zakladam, że ów kokos na mojej wyspie znajdzie się a i ze skorupy owego kokosa można zrobić szczoteczkę, ba!nawet nić dentystyczną🤣. Ale do rzeczy. Żeby być szczęśliwą przez te 7dni na wyspie bezludnej potrzebowałabym jedynie...mojej rodziny od której jestem uzależniona!!! P. S. Mój mąż podpowiada, że krzemień też by się przydał. Ech, Ci mężczyźni...🤗 pozdrawiamy serdecznie z marzeń na bezludnej wyspie! Podoba nam się BARDZO gra o Polsce. W drugiej kolejności o zegarach. A. Jankowska

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Maluszkowe inspiracje , Blogger