10/14/2017

Kalambury, w jakie jeszcze nie graliście - Inspektor Tusz

Gdy słyszymy o kalamburach, większość z nas myśli sobie - wiem, wiem, rysowanie i zgadywanie, graliśmy w to setki razy. A co powiecie na wersję, kiedy rysujący nie widzi rysowanego przez siebie obrazka albo nie widzą go odgadujący? A może jeszcze lepiej - i jedni i drudzy? Jedyne co jest widoczne to ruch pisaka :) Takie cuda są możliwe właśnie w nowej grze wydawnictwa Egmont "Inspektor Tusz", którą dziś chcę wam pokazać na blogu. 




Jeśli tym wstępem zachęciłam was do przeczytania dalszej recenzji, to od razu zdradzę wam sekret tej gry - to magiczne okulary, które sprawią, że nie będziemy widzieli żółtego pisaka, którym rysowane są zagadki. To, kto je musi założyć podpowiada kostka i mogą to być: rysujący, odgadujący bądź wszyscy gracze. I jakkolwiek sam proces rysowania i odgadywania jest emocjonujący, tak oglądanie tych rysunków po zdjęciu okularów to już totalne szaleństwo. Właśnie wtedy jest najwięcej śmiechu :)

Nie obawiajcie się, że gra ma ograniczoną trwałość - do wypisania "magicznego" pisaka - nic z tych rzeczy. Jeśli się wyczerpie, można zastąpić go zwykłym żółtym zakreślaczem i bawić się dalej. 

"Inspektor Tusz" to rewelacyjna gra imprezowa. Do tej pory śmieję się na myśl o tym, jak nasz kolega narysował miecz, gdy nie widział rysowanego przez siebie obrazka i dziwił się, że nie możemy odgadnąć hasła (przestał się dziwić, gdy już zobaczył swój rysunek :)). Poza oryginalną kwestią widzenia bądź nie widzenia rysowanej zagadki mamy jeszcze presję czasu, który odmierza nam klepsydra oraz ryzyko w postaci zakazanych słów, które niejednokrotnie bywają pierwszym skojarzeniem odgadujących (jeśli je wypowiedzą, tracimy punkty za daną zagadkę). Zwycięzcą zostaje gracz, który zgromadzi najwięcej punktów.









I jak wam się podoba taka forma gry? Zagralibyście w Inspektora Tusza? :)

Wydawnictwo Egmont

1 komentarz:

Copyright © 2016 Maluszkowe inspiracje , Blogger