Muszę przyznać, że nigdy nie stosowaliśmy w domu zbyt wielu zabezpieczeń - jedynie zaślepki na kontakty. Jakoś nigdy nie było takiej potrzeby. Córeczka dość szybko zrozumiała, że należy uważać w pobliżu kantów oraz że niektórych szafek nie powinna otwierać.
Mimo to zawsze ciekawiły mnie te wszystkie dostępne na rynku zabezpieczenia.
Dlatego też zgłosiłam się do testu zabezpieczeń domowych firmy REER (Projekt Wyprawka).
Oto przegląd testowanych produktów i nasze wrażenia :-)
1. Nakładka zabezpieczająca na drzwi
Pozwala uchronić przed przytrzaśnięciem dziecięcych paluszków przez drzwi. Piankowa, lekka, łatwa w użyciu - po prostu zakładamy ją na drzwi i gotowe. Napewno nie raz się przyda podczas zabaw w chowanie się za drzwiami :-). Biała, nie rzuca się w oczy.
2. Nakładki ochronne na narożniki
Mocowane na narożnikach, zapobiegają urazom, jakie może odnieść dziecko uderzając się w nie.
W opakowaniu znajduje się 6 takich nakładek. Są przezroczyste, wykonane z miękkiego tworzywa (jakby gumowego). Mocuje się je za pomocą dołączonych samoprzylepnych plasterków. Klej jest mocny i zabezpieczenie dobrze się trzyma. Uderzenie w taki narożnik jest zdecydowanie mniej bolesne niż w niezabezpieczony.
3. Zaślepki gniazdek elektrycznych
Znamy i stosujemy odkąd Helenka zaczęła raczkować. Wprawdzie innej firmy, ale działające na tej samej zasadzie. Zaślepkę wkładamy do gniazdka (nawet takiego z bolcem) i w ten sposób zabezpieczamy je przed naszym małym odkrywcą. W opakowaniu znajduje się 8 zaślepek i klucz. Klucz jest spory i wytrzymały, szkoda tylko, że w zestawie jest tylko jeden, bo musimy z nim biegać do każdego zabezpieczenia (w dużym domu to średnio wygodne). Gdyby było ich kilka, można byłoby w każdym pomieszczeniu zostawić po jednym, żeby ułatwić sobie życie, poza tym myślę, że w razie zagubienia przydałby się zapasowy.
4. Magnetyczne zabezpieczenie szafek
To zdecydowanie najbardziej skomplikowane z testowanych przez nas zabezpieczeń, a jednocześnie bardzo skuteczne. Pozwala ograniczyć dziecku dostęp do szafek i szuflad. Mocuje się je za pomocą dołaczonych wkrętów, od wewnętrznej strony mebla. W opakowaniu mamy 2 zamknięcia i klucz magnetyczny.
Po właściwym zamontowaniu zabezpieczenia, zamek zamyka się automatycznie. Żeby otworzyć szafkę trzeba przyłożyć w pobliśu zamka dołączony klucz magnetyczny (kartę z magnesem). Zamknięcie nie jest widoczne na zewnątrz.
5. Zamknięcie samoprzylepne typu rzep
Bardzo proste w montażu. Przyklejamy na szafce, szufladzie czy nawet sedesie - w zależności od potrzeby. Utrudnia maluchowi dostęp do nich. U nas wzbudza spore zainteresowanie i córeczka lubi przy nim majstrować...
Wszystkie te zabezpieczenia są bardzo dobrej jakości. Jeśli komuś zależy na przygotowaniu mieszkania lub domu na odkrywanie go przez malucha, może tu znaleźć bardzo dobre rozwiązania.
Cenowo również są całkiem przystępne (droższe jest jedynie zamknięcie magnetyczne).
Niestety nie da się zabezpieczyć w domu wszystkiego.
Możemy jednak zminimalizować ryzyko poważnego urazu.
Gdy jednak nasz mały odkrywca mimo naszych starań nabije sobie guza, możemy zawsze mieć w zanadrzu np. taki wynalazek:
Miś bebe - przyjaciel na guzy :-)
Z pozoru zwykły mały miś, ale okazuje się być calkiem praktyczny. Trzymamy go w lodówce, bo ma w środku kostkę wypełnioną płynem. Zachowuje własciwości chłodzące przez godzinę od wyjęcia z zamrażarki. Można prać go w pralce, a dzieciaki go lubią :-)
Czasem łatwiej przyłożyć w bolące miejsce takiego misia, niż zwykly cieknący lód.
Zmniejsza obrzęki i łagodzi ból. My stosujemy go nawet do obniżania gorączki.
A wy, używacie w domu zabezpieczeń?
Nam z tych wszystkich zabezpieczeń sprawdziły się tylko gniazdka:) Choć tak naprawdę dzieci nigdy nie próbowały się "zaprzyjaźnić" z kontaktami:)
OdpowiedzUsuńU nas był taki moment zaciekawienia - co tam jest :-) Ale minął - mamnadzieję, że bezpowrotnie :-D
UsuńMy też używamy zabezpieczeń na gniazdka, a także na kant stołu i jedną szafkę w kuchni - kosz na śmieci jest niestety dla mojego syna bardzo interesujący ;-)
OdpowiedzUsuńA o misiu na guzy nie słyszałam - fajny pomysł ;-)
Misiu fajny jest, też poznałam go przypadkiem. Zagląda do nas codziennie z lodówki :-)
UsuńFajne zabezpieczenia. U nas najbardziej sprawdziły się te na kąty od stołu :)
OdpowiedzUsuńMy właśnie kątów nigdy nie zabezpieczaliśmy... Na szczęście nie było potrzeby :-)
UsuńMy też mieliśmy głównie zaślepki do gniazdek. Zamontowaliśmy co prawda rzepy do szafek, ale Oldusia tak szybko załapała o co chodzi, że pozostały już tylko jako "pseudo - ozdoba" i czekają na Juniora - może on się nabierze ? ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - z rzepami mamy podobnie, tylko zwiększają zainteresowanie szafką :-)
UsuńNasz już niby za duży i zabezpieczeń brak..... choć nie powiem,guzy i siniaki czasem niestety są :)
OdpowiedzUsuńTo miś byłby jak znalazł :D
UsuńU nas też właśnie tylko zabezpieczenia na gniazdka :-) Nawet nie wiedziałam do niedawna, że jest tyle możliwosci :-)
OdpowiedzUsuń