"Panda Bonia" to książka niezwykła, jedna z piękniejszych, jakie spotkałam. Nie tylko w sensie wizualnym, ale treściowym.
Bo to książka o czymś.
O tym, że różnimy się od siebie, o motwacji, o naszych słabościach, o wsparciu najbliższych, o sile naszych starań i pragnieniu dążenia do celu i wielu innych istotnych kwestiach.
Pełna ciepła, motywująca, bez infantylnego happy endu.
A wszystko to mieści się na zaledwie 30 stronach...
Panda Bonia pozornie nie różni się niczym od innych pand. Gdy jednak poznamy ją bliżej, dowiemy się, że nie potrafi ona robić czegoś, co dla innych pand jest czymś naturalnym - nie umie wspinać się po drzewach. Ba, nawet nie ma zamiaru się tego nauczyć. Nie pomagają prośby i zachęty ze strony rodziny - kilkakrotne próby, jakie podjęła, zawsze kończyły się bolesnym upadkiem, więc Bonia postanowiła ich zaniechać.
W końcu uznała, że do niczego nie jest jej to potrzebne, a ponieważ była niezwykle uparta, nie docierała do niej żadna rozsądna argumentacja.
Pewnego dnia, podczas beztroskiej zabawy Bonia poznaje Szczekuszkę (nawet nie miałam pojęcia, że istnieje takie zwierzątko :-) ).
Szczekuszka opowiada jej o swoim wielkim zmartwieniu - wielki puchacz porwał jej mamę. Bonia bardzo współczuje malutkiemu stworzonku i postanawia mu pomóc.
W końcu jest dzielna, sprytna, większa i bardziej puszysta od puchacza, czemu więc miałaby sobie nie poradzić?
Problem pojawia się, gdy Bonia uświadamia sobie, że puchacz mieszka w dziupli na drzewie. A ona nie potrafi latać ani się ... wspinać.
I jak ma teraz powiedzieć o tym maleńkiej Szczekuszce, pełnej nadziei na uratowanie mamy?
Nie ma innego wyjścia, musi spróbować... W końcu wszystkie pandy to potrafią.
Kolejne próby kończą się niepowodzeniem, Boni nie udaje się wspiąć na drzewo (jesteście rozczarowani? Fakt, w 99% książek dla dzieci w cudowny sposób by jej się to udało, ale nie w tej książce).
Nie martwcie się o mamę Szczekuszki, ostatecznie nic jej się nie stanie, ale przygoda ta będzie miała ogromne znaczenie dla dalszego życia Boni.
Ta historia okaże się doskonałą motywacją do podejmowania przez nią kolejnych prób. Do ćwiczeń, nawet, jeśli niekiedy towarzyszył im będzie ból.
Czy w końcu uda jej się osiągnąć zamierzony cel? Tego nie wiadomo. Ważne, że będzie się mocno starać i już wysiłek sam w sobie jest ogromnym sukcesem.
Książka powstała, jako opowieść terapeutyczna zachęcająca do ćwiczeń dzieci w trakcie rehabilitacji.
Dla mnie to cudowna historia o dążeniu do pokonywania barier i walki z niepowodzeniami.
Motywacja to potężna moc, która pomaga przenosić góry!
Dzięki wsparciu najbliższych i własnej wytężonej pracy, można osiągnąć naprawdę wiele.
Zarówno moja cótka, jak i ja, jesteśmy oczarowane tą książką.
Polecamy wszystkim, bez wyjątku.
Życzyłabym sobie więcej podobnych książek!
Wydawnictwo Bis
Podobają mi się ilustracje :)
OdpowiedzUsuńKsiążeczka urzekająca i tematyka niezwykle ważna :-) wpisujemy na Naszą listę :-)
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco...
OdpowiedzUsuń