Niekiedy zdarza się, że jesteśmy świadkami prawdziwej magii. Tak było i wtedy, gdy całą rodziną udaliśmy się na niezwykłe wydarzenie - spektakl "Mały Książę" (historia już sama w sobie niezwykła i czarująca) w wykonaniu Teatru Piasku Tetiany Galitsyny.
To widowisko, którego naprawdę nie powinno się przegapić, bo naprawdę rzadko można zobaczyć coś podobnego. Ten pokaz malowania piaskiem, światłem i wodą, któremu towarzyszyła cudowna muzyka i dialogi z "Małego Księcia" porusza zarówno dorosłych, jak i dzieci. I to nawet te, które jeszcze nie do końca rozumieją przesłanie z tej wyjątkowej książki.
O tym wydarzeniu słyszałam już z początkiem wiosny i bardzo chciałam wybrać się na nie z dziećmi, niestety pokazy odbywały się w różnych miastach, ale nie był to Kraków. Zupełnie przypadkiem dowiedziałam się o nowych miejscach na trasie Teatru Piasku i czym prędzej podzieliłam się z Wami tą wiadomością. Pokaz w Krakowskiej Filharmonii wskoczył więc czym prędzej do naszego kalendarza. Wybraliśmy się wspólnie z 5-latką, a także 2,5-latką i babcią.
Przed spektaklem postanowiłam zaznajomić moją starszą córkę z opowieścią o Małym Księciu, przeczytałyśmy ją razem, a ja pomijałam lub upraszczałam najtrudniejsze momenty. W ten sposób udało mi się zainteresować ją tą niezwykłą historią i zarazić jej magią. Podczas spektaklu okazało się to bardzo przydatne, bo córka doskonale odnajdywała się w niezwykle malowanej opowieści.
Jeśli zastanawiacie się, na czym polega taki Teatr Piasku, to chętnie wam opowiem :)
W przedstawieniu biorą udział aktorzy (tu Mały Książę i Pilot), ale tzw. pierwsze skrzypce gra tu obraz rysowany piaskiem (najczęściej), światłem i wodą.
Artystka rysuje na specjalnym stoliku, a my możemy podziwiać każdy jej ruch na wielkim ekranie. Całość okraszona jest nastrojową muzyką, niekiedy dialogami z książki.
Autorką scenariusza jest Tetiana Galitsyna i muszę przyznać, że naprawdę doskonale to wszystko wymyśliła - wszystko jest w odpowiednich proporcjach, a sam spektakl przedstawia historię małego księcia w naprawdę wyjątkowy sposób (nie jest jedynie wierną kopią książki).
Od ekranu, na którym powstają obrazy trudno oderwać wzrok, moja starsza córka uwielbiała odgadywać, co właśnie powstaje, młodsza również dość długo (jak na 2,5-latkę) potrafiła się skupić.
Po spektaklu można było zrobić sobie zdjęcie z artystami i poprosić o autograf. Chętnych nie brakowało :)
Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję uczestniczyć w podobnym wydarzeniu, nie wahajcie się ani chwili :)
*Zdjęcia autorstwa "Galitsyna Art Group"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz