Leżymy na podłodze i wpatrujemy się w ogromne karty pełne fantastycznych szczegółów, każda strona odkrywa przed nami całą masę tajemnic, które uwielbiamy odszukiwać, zgłębiać i dopowiadać własne historie i skojarzenia.
Obie te wielkie wydania są o zupełnie innej tematyce, tylko od nas zależy, na któą akurat mamy ochotę - czy na niezwykłą podróż po 30 miastach świata czy też na wcielenie się w króliki i udanie się na wielkie poszukiwania ... niebieskiej marchewki :)
Ilustracje są tak wciągające, że do zabawy siada zarówno moja 5-, jak i 2,5-latka i wcale nie brakuje nam pomysłów na wykorzystanie tych fantastycznych picture-booków. Przy okazji zabawy z "Atlasem miast" nie sposób nie zapamiętać nazw słynnych budowli czy ciekawostek, które tu przedstawiono. Ale ostrzegam - oglądanie tych wspaniałości wzmaga apetyt na podróże :) My już robimy sobie plan, co odwiedzimy z dziećmi w pierwszej kolejności - wysoko na liście jest Sztokholm, który moja starsza latorośl już dawno sobie upodobała - za sprawą szwedzkich książek, które bardzo przypadły jej do gustu :)
Po powrocie z podróży zamieniamy się w króliki i poszukujemy niebieskiej marchewki - tu muszę się wam przyznać, że dzieciaki nie raz zawstydzają mnie swoją spostrzegawczością, bo znajdują ją szybciej ode mnie :)
Nie myślcie sobie, że to taka prosta sprawa - ta marcherka jest zawsze ukryta wśród takiej masy szczegółów, że trudno uwierzyć, że w ogole tam jest.
"W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki" potrafi upłynąć nam całe popołudnie i dzieciaki wcale nie mają dość :)
Oba wydania piękne, duży format, twarda oprawa, znakomite ilustracje, ciekawa i zabawna treść - idealnie sprawdzą się jako prezent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz