Gdy pogoda za oknem nie zachęca do zabaw na powietrzu - bo ani śniegu, ani słońca, staramy się urozmaicać sobie czas w domu.
Tym razem przyszła kolej na wspólne, rodzinne eksperymentowanie.
Inspirujących pomysłów dostarczyła nam pewna książka, a scenariusz naszych zabaw napisał się sam :-)
Oto nasza i księga eksperymentów - Bardzo pomysłowe eksperymenty, do zrobienia w domu i na dworze, wydawnictwa Jedność.
Tym razem skupiliśmy się na tych domowych, na te do zrobienia na dworze przyjdzie jeszcze czas :-)
Książka skierowana jest raczej do dzieci w wieku szkolnym, ale myślę, że i dla młodszych może być fajną zabawą.
Kreatywni artyści, ciekawscy przyrodnicy, badający smakosze, a także chętni do nauki roztrzepańcy znajdą tu coś dla siebie. Książka podzielona jest na 4 części - dla każdej z tych grup, w każdej z nich zawarto po 8 pomysłów, czyli w sumie mamy ich 32.
Każdy eksperyment jest tu szczegółowo opisany i zilustrowany - krok po kroku. Na marginesie z lewej strony znajdziemy informację, jakie przedmioty będą potrzebne. Po prawej stronie znajdziemy dodatkowo 2 ramki - jedną z wyjaśnieniem procesu czy reakcji, jakie zaistniały ("dlaczego tak się dzieje?"), a drugą z ciekawostkami związanymi z naszym doświadczeniem.
My na początek skonstruowaliśmy wspólnie spadochroniarza :-)
A potem zorganizowaliśmy pokaz spadochronowy. Oczywiście Helenka "zagarnęła" spadochroniarza dla siebie i stojąc na stoliku sama opuszczała go na dół patrząc jak opada :-)
Na ten eksperyment mamy chrapkę, ale kipiący wulkan w domu raczej nie jest najlepszym pomysłem :-)
Za to wykonaliśmy bardzo bezpieczne doświadczenie z sokiem wiśniowym, bawełnianą szmatką i solą. Byliśmy świadkami tego, jak chlorek sodu wysysa z soku wodę wraz z jego czerwonym barwnikiem- przez co sól zabarwiła się na czerwono :-)
Na koniec jeszcze jeden z naszych eksperymentów - z jabłkiem i sokiem z cytryny.
Pokroiliśmy jabłko na plasterki i umieściliśmy je na dwóch spodkach. Nasza niespełna dwulatka pod naszą nieuwagę schrupała nam kilka przygotowanych plasterków, więc musieliśmy zrobić drugie podejście :-).
Kawałki na jednym z talerzyków skropiliśmy następnie sokiem z cytryny. Po kilku godzinach mogliśmy zaobserwować, że plasterki nie skropione sokiem stały się brązowe i nieapetyczne. Natomiast te, które nim skropiliśmy dłużej zachowały świeży wygląd. W ten prosty sposób mogliśmy się przekonać, że kwas cytrynowy zapobiega zmianie koloru :-).
Polecam Wam podobne zabawy - w domu i na dworze :-)
Potrafią ciekawie urozmaicić wspólnie spędzony czas.
Książkę można kupić TU.
Bardzo ciekawa propozycja na kreatywne spędzanie czasu :)
OdpowiedzUsuńTaka przyjemna odmiana :)
UsuńFajne pomysły
OdpowiedzUsuńDla starszych dzieci można znaleźć tam dużo ciekawsze aktwności, my musieliśmy wybrac coś dla maluszka :-)
UsuńSuper :) Dzieki :-)
OdpowiedzUsuń