Pana Brumma poznaliśmy niedawno, choć seria już od dawna dostępna jest na rynku.
Perypetie nierozgarniętego niedźwiadka, który co chwilę wpada w jakieś tarapaty okraszone wybornym wprost poczuciem humoru autora i ilustratora zarazem (Daniel Napp), śmieszą całą moją rodzinę.
Perypetie nierozgarniętego niedźwiadka, który co chwilę wpada w jakieś tarapaty okraszone wybornym wprost poczuciem humoru autora i ilustratora zarazem (Daniel Napp), śmieszą całą moją rodzinę.
Mamy 5 części z tej serii i wszystkie są naprawdę godne polecenia. Zaskakujące przygody, zabawne ilustracje i oryginalni bohaterowie sprawiają, że czyta się je jednym tchem :)
Tekstu jest stosunkowo niewiele, dlatego książka doskonale sprawdzi się już u 3-latków, mojej 4-latce seria również bardzo przypadła do gustu.
"Pan Brumm obchodzi urodziny"
Nie ma to jak zapomnieć o własnych urodzinach... Gdy przyjaciele przychodzą na urodzinową imprezę, Pan Brumm postanawia ... improwizować :) Czy uda mu się tak to poprowadzić, że nikt nie zauważy jego zapominalstwa?
Zaskakujące zwroty akcji, nieprzewidywalność głównych bohaterów - wszystko to zapewni nam świetną rozrywkę :)
Do tego moim zdecydowanym idolem serii jest mrukliwy i marudny Ryjek, którego postawa do złudzenia przypomina mi pewną znajomą postać z realu :)
"Pan Brumm jedzie pociągiem"
Tym razem nasz niedźwiadek postanawia pobawić się w maszynistę w zardzewiałej, opuszczonej kolejce. Nie przypuszczał nawet, że może być ona wciąż sprawna...
Możecie sobie wyobrazić, jakie zamieszanie spowodowała ta niewinna zabawa.
Czytamy tę książkę śmiejąc się w głos - i to nie tylko dzieciaki :)
No i ta jego "Choooo-inka!" na stałe wejdzie do mojego repertuaru słów.
"Pan Brumm obchodzi Boże Narodzenie"
Jakby tu zorganizować choinkę... Zadanie nie jest proste a święta za pasem. Na drodze do spełnienia marzeń o pięknym drzewku stanie Ryjek, ale czy nasz Pan Brumm nie znajdzie aby sposobu, żeby obejść delikwenta i przytargać drzewko do domu? Od razu uprzedzam, że przyda się tu dystans i dobry humor, bo będzie się działo - będzie akcja, będzie włam, nieco blefu i trochę łouzerki.
Sami zobaczycie, że udana współpraca może pomóc wyjść z największej opresji :)
"Pan Brumm tego nie rozumie"
Niedźwiadek o małym rozumku nie może ogarniać wszystkiego. Tym bardziej, że mecz nagle znika z ekranu telewizora... Brumm wybiera się więc na wyprawę śladem telewizyjnego kabla w poszukiwaniu zaginionych piłkarzy. Co uda mu się odkryć?
Idealna lektura na nadchodzące Euro ;-)
"Pan Brumm utknął na dobre"
I to z głową w akwarium... Jak się z tego wydostać? Ani jego rybka Kaszalot, ani on sam nie mają ochoty tkwić w tej przedziwnej konfiguracji.
Na domiar złego, każda kolejna próba wyswobodzenia się ze słoja, skutkuje utknięciem w kolejnej pułapce... Konewka, garnek na mleko, kosz na pranie - tego jest zdecydowanie za dużo jak na jednego biednego Brumma. Do tego jeszcze ten katar...
Jak uda mu się wyswobodzić z pułapek? Przeczytajcie koniecznie :)
Jak zwykle przednia zabawa gwarantowana.
Hm, bardzo lubię książki dla dzieci, ale te akurat mi zupełnie nie podpasowały. Mam książkę o Bożym Narodzeniu i jestem zawiedziona, że pokazuje się nadzieniem, że żeby mieć choinkę trzeba kogoś oszukać albo ją ukraść. Do tego włamać się do czyjegoś domu, zjeść mu świąteczną kolację i grzebać po szafkach. Dostaliśmy ją w prezencie i od razu głęboko schowałam
OdpowiedzUsuńJa podchodzę do takich opowiadań z dustansem i z humorem. Nie dopisuję do nich żadnej wielkiej ideologii i wpływu na dziecięcą psychikę. Dziecko to inteligentna istota i nie sądzę, żeby po lekturze takiej książki zaczęła włamywać się do domów czy kraść. Czasem warto podejść do takich bajek z przymrużeniem oka :)
UsuńTeż kiedyś czytałam negatywną ocenę. Ilustracje fajne. Czy w tej o "meczu" nie ma podejrzanej treści? na euro idealna heh
OdpowiedzUsuńDla mnie żadna z tych treści nie jest podejrzana, ale różne są punkty widzenia :) Wielu pewnie zdegustuje tekst "Zeżarłeś moich piłkarzy?!", jak na powyższym obrazku :)
UsuńZgadzam się w 100% z komentarzem powyżej. Ja też mam książkę o Bożym Narodzeniu i jestem zdegustowana historią w niej zawartą. Przeczytałam Hubertowi raz i nie zrobię tego nigdy więcej. Może inne części są lepsze, ale ta zupełnie nie nadaje się dla trzylatków.
OdpowiedzUsuńWszystko to kwestia poczucia humoru i dystansu. Nie widzę w tych książkach absolutnie niczego niewychowawczego - ot zabawna historia o grupie zwierzaków, która znalazła w lesie wymarzone drzewko, a mrukliwy Ryjek przegonił ich z lasu mówiąc, że zabieranie drzewek jest zabronione, a gdy odeszli - sam zabrał je do domu. Zwierzaki postanowiły odzyskać "swoje" drzewko i wymyślili przebiegły i bardzo zabawny plan jego "odbicia" - ot i całą historyjka. Nie widzę w niej absolutnie niczego zdrożnego - wręcz przeciwnie, świetny humor. Ale oczywiście każdego bawi co innego :) My zdecydowanie preferujemy tego typu lektury :)
OdpowiedzUsuńdla mnie książka musi trzymać poziom, humor humorem ale na tym etapie życia dziecko chłonie wszystko jak gąbka. Dlatego spośród wielu pozycji na rynku można wybrać takie , które są i zabawne i "wychowawcze". Teksty "zeżarłeś" etc dla mnie są prostackie a nie śmieszne.
OdpowiedzUsuńRzecz gustu zatem.