Jeśli ktokolwiek z was zastanawia się, czy jest sens zabierać do teatru zupełne maluszki to koniecznie przeczytajcie ten wpis. Będzie o spektaklu, który idealnie sprawdzi się nawet u najmłodszych szkrabów, fantastycznie poprowadzona bajka, prosta, wdzięczna i pouczająca historia z przepięknymi lalkami i wspaniale animowana przez aktorów. Do tego bogata oprawa muzyczna, wpadające w ucho piosenki, interaktywne momenty i dużo, dużo dobrej zabawy.
Nasz 20-miesięczny syn siedział jak zaczarowany przez pełną godzinę - to mówi samo za siebie :)
To już kolejny spektakl mojej najmłodszej latorośli. Pierwszej wizyty w teatrze z takim maluszkiem nieco się obawiałam. Spodziewałam się, że zaraz będę musiała z nim wyjść, bo nie będzie w stanie wytrzymać tak długo. Moje obawy okazały się jednak być mocno przesadzone. Dobrze dobrany spektakl potrafi zainteresować nawet takie maluszki (1,5 roku). W przypadku pierwszego i drugiego spektaklu zdarzyła nam się chwila zniecierpliwienia, kiedy synek postanowił nieco "pozwiedzać" okolicę, tym razem jednak wytrzymał od początku do samego końca (a spektakl trwa godzinę i nie ma przerw), mało tego, po zakończeniu i wyjściu z sali chciał tam wrócić.
Na czym polega fenomen Tygrysa Pietrka?
Przede wszystkim głównym bohaterem jest sympatyczny bojaźliwy tygrysek, który z miejsca zyskał sympatię wszystkich dzieciaków. U nas od razu został określony jako "Miau" i tak zostało do końca :)
Pietrek nie może poradzić sobie ze swoim lękiem. Boi się wielkich tygrysów, burzy, lasu, boi się zostać sam. Pewnego dnia spotyka starsze tygrysy, które pozbawiają go pasków uważając, że nie ma prawa ich nosić taki tchórzliwy kot. Nasz Pietrek postanawia więc wyruszyć na poszukiwanie odwagi, nie wie jednak gdzie można ją znaleźć. Może kupi ją w sklepie? Albo nauczy się jej od Indian czy kowbojów?
Przygody Tygryska są bardzo ciekawe i dzieciaki śledzą je z ogromną przyjemnością.
Spektakl ma fantastyczną oprawę muzyczną i jest bardzo dynamiczny, nie można się przy nim nudzić. Co chwilę pojawiają się nowi bohaterowie, którzy jeszcze bardziej rozbudzają dziecięcą wyobraźnię i zainteresowanie.
To niesamowite, ale spektakl wciągnął zarówno starsze córki - 7-latkę i 4-latkę, jak i 20-miesięcznego maluszka, choć każde z nich interesowało coś innego.
Podczas swojej wyprawy Tygrysek napotka wiele sprzecznych ze sobą informacji na temat źródła odwagi, co wcale nie przybliża go do jego celu.
Na koniec przekona się jednak, że gdy chodzi o jego bliskich, jest w stanie znaleźć sobie pokłady odwagi, z których nie zdawał sobie sprawy.
Absolutnie godna polecenia, mądra i pouczająca opowieść, która spodoba się najmłodszym i jest idealna na teatralny debiut każdego maluszka.
Nic dziwnego, że spektakl został wyróżniony certyfikatem jakości ASSITEJ (Świadectwo Najwyższej Jakości i Poziomu Artystycznego) przyznawanym przez Polski Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży "ASSITEJ".
Groteska jak zwykle nie zawiodła :)
wow, super sprawa !
OdpowiedzUsuńciekawe :)
OdpowiedzUsuńSuper ilustracje
OdpowiedzUsuńtego jeszcze nie było :D
OdpowiedzUsuńByłam z córką i niestety bała się masek tygrysów, inne dzieci rowniez były poruszone....
OdpowiedzUsuńNiestety nie podzielam pozytywnych opinii na temat "Tygryska Pietrka".
OdpowiedzUsuńPodobnie jak u wcześniejszej osoby, podczas przedstawienia na którym byłam, sporo dzieci zaczęło płakać na widok dużych masek tygrysów - nie sądzę więc aby pod tym względem była to odpowiednia sztuka dla najmłodszych.
O ile jedna kwestia reakcji na widok postaci może być kwestą indywidualnej wrażliwości dziecka o tyle sam przekaz sztuki oceniam bardzo negatywnie. Piękna idea o poszukiwaniu odwagi została niestety spakowana w obraźliwe i pełne nietolerancji opakowanie. Podczas przedstawienia padają takie określenia jak "głupi tygrys", "tchórz", "frajer", "to problem dla mamy", "mdły blondas", "kto teraz będzie się z tobą bawił". Tygrysek w tracie swojej podróży spotyka się niemal wyłącznie z odrzuceniem, wyśmiewaniem z powodu swoich lęków oraz inności (tygrysek nie ma pasków, które wcześniej zostały mu siłą zabrane przez większe, silniejsze i "odważne" tygrysy).
Na koniec co prawda tygryskowi udaje się odnaleźć odwagę, ale wcześniej pokazujemy dzieciom, że każdą inność można wyśmiewać i odrzucać. Myślę, że zwłaszcza teraz, ostatnie czego powinniśmy uczyć nasze dzieci, to brak tolerancji.