Niedawno Zakamarki obchodziły swoje 11. urodziny, a ja, szczerze mówiąc, nie za bardzo mogę sobie wyobrazić, jak wyglądał rynek książki dziecięcej w Polsce przed ich pojawieniem.
O tym, dlaczego tak bardzo cenię szwedzkie książki dla dzieci, możecie przeczytać w tym wpisie:
CO TAKIEGO WYJĄTKOWEGO JEST W SKANDYNAWSKIEJ LITERATURZE DZIECIĘCEJ?
Tym trzem wyjątkowym książkom zdecydowałam się poświęcić osobny wpis, choć wiem, że bardzo lubicie zaglądać do naszych książkowych przeglądów. Te książki po prostu muszę pokazać wam oddzielnie, żeby przypadkiem nie umknęły wam gdzieś w gąszczu książkowych nowości czy propozycji wydawniczych.
Często spotykam się z opinią, że warto mieć w domu książki z większą ilością tekstu, bo krótkie książki to raczej jednorazowa lektura i lepiej je wypożyczyć z biblioteki.
W przypadku tej książki, zaręczam wam, że zdecydowanie powinna znaleźć się w każdym domu, w którym jest przynajmniej dwójka dzieci. A jeśli choć jedno z nich jest w wieku przedszkolnym, to jest to pozycja absolutnie obowiązkowa.
Okropny rysunek - Johanna Thydell / Emma Adbage
Po przeczytaniu tej książki właściwie zbędne są jakiekolwiek słowa. Każdy doskonale rozumie te emocje, każdy rozumie, co tu się wydarzyło i dlaczego. Niesamowite jest natomiast to, że choć opisana jest tu sytuacja, która w podobnej formie ma miwjsce na co dzień w większości rodzin z dziećmi, nigdy jeszcze nie została przedstawiona tak trafnie. Co więcej, autorka dokonała czegoś nieprawdopodobnego - pokazała konfliktową sytuację dwójki rodzeństwa spowodowaną błahostką, jak mogłoby się wydawać dorosłemu obserwatorowi, a jednocześnie jest to dla mnie jedna z najpiękniejszych książek o miłości bratersko-siostrzanej w dziecięcej literaturze. To wszystko dzieje się na niespełna 30 stronach książki, w której większość stanowi nie tekst, a ilustracje. Takie sprzeczne uczucia są na porzadpo dziennym nawet u najbardziej kochającego się rodzeństwa. Wybuchy złości, zazdrość, poczucie niesprawiedliwości, a jednocześnie podziw dla starszej siostry czy brata, chęć naśladowania go pod każdym względem. To wszystko oddano tu bezbłędnie. Pokazano prawdziwą relację, nie sielankową, przesłodzoną i nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością.
To książka, którą zawsze powinno się mieć pod ręką, żeby przypomnieć sobie jak bardzo jesteśmy sobie bliscy, choć czasem wydaje się nam, że cały świat zwrócił się przeciwko nam.
Wszystkie psy Eli - Catarina Kruusval
Kolejna dzisiejsza książka to opowieść o wielkim marzeniu. Ale zupełnie inna, niż znane nam pozycje. Tytułowa Ela marzy o psie, a tata zbywa ją tylko powtarzając w kółko "zobaczymy". Dziewczynka niemal codziennie oczyma wyobraźni widzi się jako właścicielkę czworonoga - właściwie każdego, którego spotyka na ulicy. Tu nie liczy się to, jak pies wygląda, Ela jest nad wyraz dojrzałą dziewczynką, bo szuka prawdziwego psiego przyjaciela - całym sercem. Swoim wyobrażonym psom dziewczynka nadaje imię, stara się poznać ich charakter... cóż z tego, że żaden z nich nie jest prawdziwy. Na szczęście w końcu Ela przekona się, że nie można rezygnować z marzeń, choć wszystko wskazuje na to, że nigdy się nie spełnią.
Piękna, urzekająca prostotą i serdecznością książka obrazkowa ze znaną wielu dzieciom bohaterką w roli głównej.
Co mówi tata Alberta? - Gunilla Bergstrom
Tego bohatera chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Kultowa w Szwecji seria o Albercie ma grubo ponad 40 lat i obejmuje ponad 30 tytułów, a jego przygody zupełnie nie straciły na aktualności. To jedna z najpopularniejszych szwedzkich serii książek dla dzieci i wcale nie dziwi mnie szerokie grono jej miłośników.
Albert (i jego tata) równie dobrze mógłby mieszkać tuż obok, chodzić do przedszkola z moimi dziećmi i bawić się z nimi w chowanego na osiedlu. Albert jest po prostu normalny, nie sztucznie przejaskrawiony, jak wielu bohaterów dziecięcych książeczek. Jego perypetie znamy doskonale z własnej domowej rzeczywistości, dlatego mamy wrażenie, że to nasz dobry znajomy :
Szczególnym uwielbieniem darzę tatę Alberta - za jego ... normalność. Nie wygląda jak wystylizowany amant filmowy, nie chodzi stale z przyklejonym uśmiechem i ze 100% poziomem energii. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że kocha swojego syna i stara się mu pokazywać świat najlepiej jak potrafi, nawet, gdy czasami opada z sił, a niektóre zachowania potrafią go szczerze zirytować. W najnowszej książce o Albercie to właśnie tata gra pierwsze skrzypce. Ta część jest mi szczególnie bliska, bo z wieloma przedstawionymi w niej sytuacjami mocno się identyfikuję (choćby sobotnia motywacja, żeby szybko i sprawnie ogarnąć domowe obowiązki i oddać się popołudniowemu RELAKSOWI). Niestety, podobnie jak u Alberta nie zawsze wszystko udaje się zaplanować i zrealizować "bez wpadek". W takich sytuacjach warto wziąć przykład z taty Alberta i zachować spokój. Aż się prosi uzupełnić listę złotych myśli taty Alberta o słynne "nie warto płakać nad rozlanym mlekiem" czy ... lodami :)
Albert (i jego tata) równie dobrze mógłby mieszkać tuż obok, chodzić do przedszkola z moimi dziećmi i bawić się z nimi w chowanego na osiedlu. Albert jest po prostu normalny, nie sztucznie przejaskrawiony, jak wielu bohaterów dziecięcych książeczek. Jego perypetie znamy doskonale z własnej domowej rzeczywistości, dlatego mamy wrażenie, że to nasz dobry znajomy :
Szczególnym uwielbieniem darzę tatę Alberta - za jego ... normalność. Nie wygląda jak wystylizowany amant filmowy, nie chodzi stale z przyklejonym uśmiechem i ze 100% poziomem energii. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że kocha swojego syna i stara się mu pokazywać świat najlepiej jak potrafi, nawet, gdy czasami opada z sił, a niektóre zachowania potrafią go szczerze zirytować. W najnowszej książce o Albercie to właśnie tata gra pierwsze skrzypce. Ta część jest mi szczególnie bliska, bo z wieloma przedstawionymi w niej sytuacjami mocno się identyfikuję (choćby sobotnia motywacja, żeby szybko i sprawnie ogarnąć domowe obowiązki i oddać się popołudniowemu RELAKSOWI). Niestety, podobnie jak u Alberta nie zawsze wszystko udaje się zaplanować i zrealizować "bez wpadek". W takich sytuacjach warto wziąć przykład z taty Alberta i zachować spokój. Aż się prosi uzupełnić listę złotych myśli taty Alberta o słynne "nie warto płakać nad rozlanym mlekiem" czy ... lodami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz